wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział pierwszy

Postukiwałam raz po raz paznokciami o blat biurka, uważnie rozglądając się dookoła. Zastanawiałam się, co jeszcze powinnam spakować do swojej ogromnej, purpurowej walizki, która właśnie leżała na moim łóżku, czekając na przeniesienie się wraz ze mną w nowe miejsce. Teoretycznie miałam już wszystko, jednak cały czas wydawało mi się, że jeszcze czegoś brakuje. Miałam już ubrania na ciepłe dni, a także na te chłodne i deszczowe. Zabrałam również wszystkie swoje kosmetyki, biżuterię i ulubione przedmioty, jak chociażby ramki ze zdjęciami i książki.Wsadziłam też kilka par butów. Jeszcze raz rozejrzałam się dookoła, po czym zrezygnowana westchnęłam i podeszłam do walizki. Złapałam zamek i pociągnęłam go wokół całej długości przedmiotu, zamykając go przy tym. Złapałam za rączkę, próbując ściągnąć walizkę z łóżka na podłogę, co było dla mnie nie lada wyczynem ze względu na jej ciężar. Wygładziłam rękoma swoją żółtą spódniczkę i rozejrzałam się jeszcze raz. Byłam strasznie nerwowa tego dnia, w końcu zaczynałam nowy etap w życiu - wyjazd na studia. W końcu moje oczy zatrzymały się na białej pościeli, wśród której plątał się jakiś łańcuszek. Złapałam za jego koniec i podniosłam go do góry. Złota zawieszka od Harry'ego. Uśmiechnęłam się pod nosem. Tak, to jej szukałam przez ten cały czas. I chociaż rozstałam się z Harrym już jakiś czas temu, wciąż nie mogłam rozstać się z nią. Była naprawdę urokliwa. Wsadziłam ją do bocznej kieszonki walizki i odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy.
- Niall! - zawołałam - Już skończyłam!
W tej samej chwili usłyszałam charakterystyczne kroki po schodach. Wstyd się przyznawać, ale Niall biegł niczym stado bydła na pastwisku. Jednak cieszyło mnie to, że przez ten letni zbiór incydentów mój brat pogodził się z rodzicami i przyjeżdżał do nas codziennie, czasem nawet nocował. Brakowało mi go przez tak długi czas, a teraz znów musieliśmy się rozstać. Chciał zawieźć mnie do akademika, w którym miałam spędzić prawie cały rok, a ja oczywiście się zgodziłam. Nie zamierzałam tłuc się pociągami z masą nieznajomych w tak upalny dzień.
Drzwi pokoju się otworzyły, sygnalizując wejście chłopaka. Był uśmiechnięty, a jego jasne włosy były zaczesane do góry. Miał na sobie luźne dresy, do których już przywykłam, chociaż nadal jestem zdania, że taki strój do gangstera nie pasuje. Blondyn oparł rękę o futrynę drzwi i spojrzał na moją walizkę, a potem na mnie.
- Na pewno nic nie zostawiłaś?
- Mam wszystko - oznajmiłam i na potwierdzenie moich słów, pokiwałam jeszcze głową. Nie wspominając już o tym, że cały czas się uśmiechałam.
Chłopak rozejrzał się dookoła i podniósł walizkę jedną ręką, zupełnie tak jakby było to lekkie piórko. Wydawał się być drobny, ale tak naprawdę miał mnóstwo siły.
- Idziemy? - zapytał, powoli idąc w stronę schodów. Dopiero przy granicy z nimi zorientował się, że nie podążam za nim. Gwałtownie zatrzymał się i obrócił w moja stronę.
- Tak, tak. - wymamrotałam pośpiesznie, zasuwając już wcześniej spakowaną torbę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam schodzić na parter za bratem. 
W salonie stali moi rodzice. Mogłam to przewidzieć. Nienawidziłam jakichkolwiek pożegnań, chociaż te, które miały zaraz nastąpić, z pewnością nie były z gatunku tych, które mówi się na lata. Harvard nie był przecież daleko od mojego miejsca zamieszkania, zaledwie piętnaście minut drogi samochodem. Każdy z nich mógł wpadać do mnie prawie codziennie. W sumie cudem było to, że zgodzili się na moją przeprowadzkę, bo jeszcze w zeszłym tygodniu twardo się upierali przy tym, abym została tutaj i codziennie dojeżdżała na wykłady samochodem. Mimo to ja wolałam wyjechać. Czułam wewnętrzną potrzebę usamodzielnienia się i życia na własną rękę.  Kiedy zobaczyłam niewesołe miny rodziców, zorientowałam się, że moja przygoda już naprawdę się zaczyna, a ja za chwilę opuszczam swój rodzinny dom.
- Nie wierzę, że tak nam już wyrosłaś, aby się stąd wyprowadzić - zaśmiał się tata i pokręcił głową. Na ustach miał uśmiech, ale w oczach był widoczny smutek. Z pewnością będzie tęsknił. 
- No to powodzenia córeczko - powiedziała mama, ocierając łzę ze swojego policzka. Była strasznie wrażliwa w takich chwilach i widać było, że powstrzymywała się przez wybuchnięciem płaczem.
- Przestań mamo, nie jadę na ścięcie. - Uśmiechnęłam się szeroko i mocno ją przytuliłam. Ona natychmiastowo wtuliła się we mnie i zaczęła szlochać, jednak już po niecałych dwóch minutach opamiętała się i oderwała ode mnie.
- Przepraszam Liz, to te wszystkie emocje. Przesadzam. Nie będziesz w końcu aż tak daleko od nas.
- To nic, będę już uciekała. Wielki świat przede mną! - zażartowałam.
- Tylko uważaj na siebie - zaznaczył ojciec. - I bez żadnych nowych chłopaków z tatuażami! - Pogroził palcem, na co wybuchnęłam głośnym śmiechem. 
- Wiem tato, sytuacja z Harrym się już nigdy nie powtórzy. Skończyliśmy ze sobą już dawno.
- No leć już Liz. Tylko pamiętaj, aby dzwonić! - Uśmiechnęła się nerwowo mama, stale przeczesując palcami końcówki swoich włosów.
- Do zobaczenia niebawem - oznajmiłam i ucałowałam oboje w policzki, po czym jeszcze raz poprawiłam ułożenie swojej spódniczki i wraz z Niallem, wyszliśmy na zewnątrz.
Rozglądałam się wokół, próbując zapamiętać każdy szczegół tego pięknego miejsca. Mnóstwo niewielkich domków, wielobarwnych kwiatów i młodziutkich drzew w ogrodach, śpiew ptaków, a także wysoka zabudowa miasta ukazująca się niecały kilometr dalej, z której dochodziły odgłosy codziennego życia ludzi. Zaciągnęłam się ciepłym powietrzem i zamknęłam oczy. Zaczynałam już przypominać sobie dobre chwile spędzone w tym miejscu, kiedy z dobrego nastroju wybił mnie głos mojego brata. 
- Liz, może już jedźmy, co? Masz jeszcze dużo spraw do załatwienia na miejscu.
Otworzyłam oczy. Walizka była już w bagażniku, a Niall bezczynnie stał przed samochodem i opierał się o jego bok.
- Uch, tak, tak. Pewnie. - Pokiwałam głową i z żalem obeszłam samochód dookoła, a następnie wsiadłam na miejsce przedniego pasażera.
Zamknęłam drzwi, a na siedzeniu obok pojawił się Niall. Uśmiechnął się do mnie i przekręcił kluczyk w stacyjce. Rozległ się warkot silnika. Blondyn ułożył dłoń na tym czymś, co służyło do zmiany biegów, czego nazwa niefortunnie uleciała mi z głowy, a potem nacisnął na jeden z pedałów i odjechaliśmy.
Wpatrywałam się przez okno na mijane miejsca, które tak dobrze znałam. To był tylko wyjazd na uniwersytet, a ja czułam się tak jakby była to wyprowadzka na całe życie. Spojrzałam na Nialla, jego twarz była zmartwiona i zdenerwowana. Widocznie coś go niepokoiło. Po chwili zaczął mówić:
- Zastanawiam się co zrobić, abym był pewny, że jesteś bezpieczna. Cholera, będzie tam mnóstwo ludzi przecież, mogą się zorientować, że masz swoich własnych ochroniarzy.
- Niall - westchnęłam, skierowując swój wzrok na niego - Odpuśćmy sobie już może ten cyrk, wystarczyło, że przez pół sierpnia samochody twoich kumpli stały pod moimi oknami.
- Przeżyłaś tak dużo i wciąż myślisz, że ten popieprzony ojciec Harry'ego sobie po prostu żartuje?!
- Nie, nie myślę tak, ale skoro jeszcze nawet nie próbował zaatakować mnie, to może nawet tego nie zamierza? 
W odpowiedzi na pytanie spotkałam się jedynie z cichym westchnieniem. Blondyn nie traktował mnie poważnie. Chciałam przecież zacząć wszystko od nowa, ale oczywiście przeszłość musiała cały czas ciągnąć się za mną. Miałam tego dosyć, ale niestety nie mogłam nic z tym zrobić.
Resztę godzinnej podróży spędziliśmy w irytującej ciszy. Jedynym sposobem na jej przerwanie było przytaknięcie mojemu bratu, ponieważ on jak widać, nie zamierzał odpuścić z troszczeniem się o moje życie. Chociaż nie było co się dziwić, ja również w takiej sytuacji chciałabym go chronić. Mimo to i tak upierałam się przy swoim stanowisku, dlatego cisza między naszą dwójką wciąż trwała.
Podjechaliśmy pod budynek akademika. Wysiedliśmy oboje. Niall wyjął mój bagaż z samochodu, a ja zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu potrzebnych mi dokumentów do zakwaterowania.
Weszłam do środka i skierowałam się do recepcji, w której przesiadywała starsza pani o miłych rysach twarzy. Po krótkiej i przyjemnej rozmowie otrzymałam klucze. Wraz z bratem, udałam się na górę, do pokoju, w którym miałam mieszkać. Cieszyłam się, że dostałam pokój z łazienką, bo jak na warunki w akademiku, to istna perełka. Stanęłam przed drzwiami i włożyłam w nie klucz. Przekręciłam go w lewo i popchnęłam drzwi przed siebie.
Przede mną ukazał się mały pokój o jasnoniebieskich ścianach, z dwoma łóżkami oraz szafą i drzwiami, prowadzącymi do toalety. Było całkiem pusto, ale przytulnie. Miałam już plan na to jak urządzę ten zakątek. O ile oczywiście moja przyszła, jak się spodziewałam, współlokatorka nie będzie miała nic przeciwko. Miałam ogromną nadzieję na to, że będziemy dobrze się ze sobą dogadywać.
Niall postawił walizkę obok jednego z łóżek i rozejrzał się dookoła. 
- Całkiem tu ładnie - ocenił i podrapał się po czole, przez chwilę jeszcze się zastanawiając. - Chyba powinnaś sobie już poradzić sama.
- Tak, tak - przytaknęłam i położyłam torbę na łóżku, a następnie usiadłam na nim.
- To zobaczenia.. nie wiem kiedy. Dzwoń w każdej potrzebie, nawet w środku nocy. To cześć.
Blondyn uśmiechnął się do mnie, a ja na pożegnanie pomachałam mu z figlarnym chichotem. Cieszyłam się, że mogę na niego liczyć. Niall wyszedł, a ja zostałam zupełnie sama. Przykucnęłam przy walizce i ją otworzyłam. Zaczęłam rozpakowywać swoje ubrania, kiedy usłyszałam odgłos otwierających się drzwi i stukot damskich obcasów na panelach.

Od autorki: I oto jest pierwszy rozdział drugiej części Missed Call. Czujecie, że napisałam go przez jeden dzień bez żadnego przymusu? Chyba zaczęłam znów widzieć przyszłość w tym opowiadaniu. Jak na razie jedynka nudna, ale to dopiero wprowadzenie do akcji. Ach, chciałabym Wam również podziękować za to, że jeszcze ode mnie nie odeszliście, bo po tylu nudnych rozdziałach i po zawieszeniu, to było nie lada wyzwanie. Dlatego właśnie dedykuję ten rozdział każdemu, kto czyta od samego września 2013. Nie będę Was wszystkich wymieniała, ale sami w serduszku będziecie wiedzieli o kogo chodzi. Jeśli macie jakieś pytania zapraszam tutaj. Do napisania już za kilka dni! x

8 komentarzy:

  1. Nowy etap w życiu :) Ten akurat bardzo dobrze mi znany sprzed roku :D Czekam na kolejny. xo

    OdpowiedzUsuń
  2. W koncu :3. Studia, nowy etap :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie się zaczęło :) Czekam na kolejny :)
    http://company-arrangements.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby jej współlokatorka był miła i żeby się dogadywały ;***
    www.destiny-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebisty , zresztą jak zawsze czekam na next >>> ~~Cleo

    OdpowiedzUsuń
  7. jej tak się cieszę z tej drugiej części! studia, nowa szkoła, nowe miejsce, nowi ludzie, nowe życie.. jej współlokatorką jest Jennifer, tak? coś czuję, że jej nie polubię! nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i jakiś akcji! jestem z tobą i ogromnie się cieszę, że znów czerpiesz przyjemność z pisania tego! ily <3
    @serioouss

    OdpowiedzUsuń
  8. Cu do jak zawsze miśka :**** ciekawa jest kto będzie tą dziewczyną oby nie jakiś plastik bo nie wytrzyma -_- to by mogła być ta sąsiadka Nią ll tylko nie pamiętam jak się nazywała :( ta co pracowała z Harrym a propo Harrego niech się pojawia i ją całuje bo długo nie są razem hahahahhahahahah jeszcze raz śiwtny czekam na nexta miśka :****

    OdpowiedzUsuń