sobota, 26 lipca 2014

Rozdział piąty

Już po kilku minutach, na terenie kampusu pojawiła się karetka wraz z radiowozem. Zaraz za nimi pojawił się prawie cały zarząd uczelni, który widząc zamieszanie, przybiegł, zainteresowany sprawą. Z pewnością niedługo miały pokazać się też miejskie media. Zapanował chaos. Wszyscy wypytywali się mnie, kto pobił chłopaka, kiedy się to stało i skąd się tu wzięłam. Byłam na tyle wstrząśnięta, że nie mogłam skupić się na żadnym z głosów. Swoim natarczywym zachowaniem przyparli mnie do ściany. Miałam dosyć, nie miałam siły na udzielanie odpowiedzi. Czułam się jak małe dziecko, które jest karcone za jakieś przewinienie. Nie wiedziałam dlaczego, przecież nic złego nie zrobiłam. Nerwy mi już puściły i zaczęłam histerycznie płakać. Nikt nic nie rozumiał, przez co wybuchł na nowo szum różnorodnych rozmów, a nawet krzyków. Usłyszałam, jak ktoś pytał, czy może ja też jestem ranna. Czułam się jak w klatce w samym środku zoo, wystawiona na widok publiczny. Miałam ochotę uciec gdzieś daleko.
Całe towarzystwo dopiero uspokoił jeden z ratowników, który poprosił o ciszę, ponieważ nie mógł się skupić na określeniu stanu Erica. Po chwili jednak oznajmił, że muszą go przewieźć do szpitala. Wpadłam w jeszcze większą panikę, zdając sobie sprawę z tego, że to wszystko mogło być moją winą. Chciałam krzyczeć, abym mogła jechać z nimi, jednak nic nie wyszło z moich ust. I nie dlatego, że wiedziałam, że nie jestem nawet rodziną chłopaka i nie otrzymałabym większych informacji na temat stanu jego zdrowia, ale dlatego, że zwyczajnie zrobiło mi się słabo. Osunęłam się po ścianie, nawet nie będąc tego świadoma. Zamknęłam oczy. Czułam, że odpływam gdzieś daleko, do innego świata..
Przebudziłam się dopiero po pewnym czasie, którego nie potrafiłam nawet określić. Może to było dziesięć minut, może trzydzieści, może godzina.. Męczył mnie niemiłosierny ból głowy.  Otworzyłam oczy i rozejrzałam się nieprzytomnie. Otaczała mnie ciemność, która z każdą sekundą zaczynała nabierać kolorów i ostrości. Zamrugałam oczami i rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim pokoju w akademiku. Na łóżku obok siedziała Jenny, z różowym laptopem na kolanach. Gdyby nie mój stan, mogłabym pomyśleć, że zwyczajnie obudziłam się ze snu.
- Co z nim? - wychrypiałam w stronę dziewczyny, czując suchość w ustach. Martwił mnie stan Erica, a moja współlokatorka ze względu na randkowanie z jego przyrodnim bratem, mogła coś wiedzieć.
- Nie pytaj mnie, mała - odpowiedziała lekceważąco. Poczułam się jak ostatnia idiotka z tym, że choć przez chwilę miałam nadzieję na to, że Jennifer jest normalna.
- To kogo? 
- Nie wiem, ale jakiś przystojny facet tu był i pytał o ciebie.
Zmarszczyłam brwi i powoli usiadłam, przecierając kark. Wszystko mnie bolało, chociaż o nic się nie uderzyłam. Czułam się co najmniej dziwnie. Na dodatek nie wiedziałam, kim był mężczyzna, o którym mówiła blondynka. A może wiedziałam, tylko nie chciałam tego przyjąć do wiadomości?
- Jak wyglądał? - zapytałam krótko, mając nadzieję na jakiś dłuższy opis.
- Wysoki, zielone oczy, brązowe, całkowicie nieuczesane włosy, ciemne ubrania i jakaś bandamka. Wyglądał trochę niechlujnie, ale był bardzo - zaakcentowała dużo głośniej, przeciągając zwłaszcza pierwszą sylabę - gorący.
- Boże, nie. - Schowałam twarz w dłonie, kręcąc energicznie głową z niedowierzaniem. Na nowo zachciało mi się płakać, jednak teraz starałam się być twarda. - To nie może być prawda. - Podniosłam wzrok ponownie na dziewczynę. - Powiedz, że kłamiesz, że się ze mnie nabijasz.
- Elizabeth - zaczęła Jenny, wyjątkowo poważnym i doniosłym tonem, który wręcz przerażał. Jeszcze nigdy wcześniej nie słyszałam, aby mówiła w ten sposób do kogokolwiek - kiedy żartuję, nabijam się i ci dogryzam to to robię. Jednak, kiedy mówię poważnie to mówię poważnie - powiedziała i nagle w pokoju zapadła cisza.
- Czyli to jednak on - westchnęłam głośno i oparłam głowę o ścianę, tępo patrząc się w sufit.
Dotąd miałam nadzieję, że Harry wyjechał i jest gdzieś daleko, że zapomniał o mnie, że ułożył sobie na nowo życie, że to nie on pobił Erica. Niestety, moje wszystkie nadzieje zniknęły w ciągu niezwykle krótkiej chwili, a obawy urzeczywistniły się. Chciałam zacząć nowy rozdział w życiu, niestety, zostało to tylko moim głupim marzeniem, którego nie miałam szansy spełnić. Spojrzałam znowu na dziewczynę, wyczuwając, że chce coś powiedzieć.
- Chwila, to twój były? Szczerze to nie wierzę w to, że mogłaś się umawiać z tak przystojnym facetem, ale jak go nie chcesz to chętnie się zgodzę na to, abyś mnie z nim umówiła! - wykrzyknęła dziewiętnastolatka, zachęcająco się do mnie uśmiechając i odkładając laptop na bok. Przesiadła się również na moje łóżko. 
Ponownie westchnęłam. Naprawdę nie sądziłam, że "zaprzyjaźnimy" się z Jennifer aż tak szybko. Dzięki Styles. Ty naprawdę potrafisz o mnie zadbać - nawet wtedy, gdy nie próbujesz.
- To długa historia, o której naprawdę nie mam ochoty mówić - odparłam, gdzieś w stronę ściany, całkiem tak, jakbym nie mówiła do swojej współlokatorki. Szkoda, że Jennifer tylko widziała Harry'ego. Gdyby wiedziała o nim cokolwiek, z pewnością jej nastawienie nie byłoby już tak entuzjastyczne.
- Ale umówisz nas? - zapytała z nadzieją, wychylając się w moją stronę tak, abym musiała na nią patrzeć. Znów zaczynałam wątpić w jej inteligencję. A szkoda. 
Na szczęście od odpowiedzi ocalił mnie mój telefon, który niespodziewanie zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni i zobaczyłam na ekranie, że jest to numer zastrzeżony. Zastanawiało mnie kto to. Posłałam przepraszający uśmiech w stronę blondynki i wstałam, po czym wyszłam na korytarz. Przesunęłam zieloną słuchawkę na ekranie, odbierając tym połączenie.
- Słucham? 
Nie doczekałam się żadnego odzewu. Cicho westchnęłam. Z pewnością to był tylko czyjś głupi żart. Jakieś dzieci musiały się nudzić i spragnione rozrywki, wydzwaniały teraz na przypadkowe numery. Mimo to, nie zamierzałam się rozłączyć. W tej ciszy było coś innego, nadzwyczajnego. Czekałam na jakichś ruch rozmówcy. Nagle zaczęłam wyraźnie słyszeć czyjś oddech. Poczułam dreszcze, które gwałtownie przeszyły moją skórę. Zaczęło mnie to nieco przerażać. 
- Halo? - zapytałam, nieco zirytowana brakiem odpowiedzi, nawet mimo tego, że mój głos lekko drżał. Byłam poddenerwowana i miałam teraz już ogromną nadzieję, że to faktycznie tylko żarty. Jednak wciąż nie przerywałam połączenia.
- Elizabeth - usłyszałam tajemniczy, chrapliwy szept, który doskonale znałam. Pasował on tylko do tej jednej, jedynej osoby.
- H-Harry - wyjąkałam imię mojego rozmówcy, opierając się plecami o drzwi do pokoju. Tego bałam się najbardziej - że to on zadzwoni - i to właśnie się stało. Dzisiejszy dzień był dla mnie jednym wielkim koszmarem. - Czy ty..
- Pamiętaj - urwał mi w pół zdania chłopak, wcale nie przejmując się tym, że mówię. - Jesteś tylko moja.
Wraz z ostatnim słowem, połączenie się urwało, a w głośniku mogłam usłyszeć jedynie irytujące pikanie. Wypuściłam głośno z siebie powietrze i schowałam komórkę do tylnej kieszeni spodni, przed tym ją blokując. Ta krótka rozmowa, jeszcze bardziej wytrąciła mnie z równowagi. Teraz nie byłam już na tyle zakłopotana, co wkurzona. Całkowicie nie rozumiałam zachowania dwudziestolatka. Z jednej strony nie pozwolił mi się z nikim spotykać, a z drugiej strony nie chciał mnie znać. O co mu w ogóle chodziło? Podobno to tok myślenia kobiet był dla niego skomplikowany, a on sam aktualnie odstawiał przedstawienie godne cyrku. Jedyne co miałam mu do powiedzenia w tej chwili to to, że powinien iść się leczyć. Niestety nie mogłam tego zrobić, bo nawet nie mogłam zobaczyć jego numeru, ponieważ go ukrył. Przy kolegach był z niego wielki gangster, a przy kobiecie zwyczajny tchórz. Typowy facet.

Od autorki: No cóż, tego rozdziału nie udało mi się napisać na wczasach, lecz w Polsce. Mimo to uważam, że i tak jest fajny, choć nieco krótki. Jednak jest zawarte w nim wszystko, co chciałam. Jeśli Wam się podoba, bardzo proszę o komentarze (link do nich jest na tytułem postu), ponieważ motywują mnie one do dalszego pisania! :)

11 komentarzy:

  1. Matko to jest niesamowita Hazzza :****** wraca :3 i pobił Erica :'( nie lubię go no, ale inaczej nie byłoby końcówki która jest zajebista <333 super szablon dwaj nexta miśka :* :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc... Harry, w co się bawisz?! Jesteś zazdrosny!!! Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji!!!!! Czekam na nn <3
    www.destiny-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty ale to żadna nowość czekam na next ~ Cleo

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow sama zaczynam sie bac XD
    Tina

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny :-) czekam na kolejny, ciekawi mnie co zrobi Harry

    OdpowiedzUsuń
  6. zostałaś nominowana do LBA szczegóły tutaj: http://jasna-strona-ciemnosci.blogspot.com/
    Kocham twojego bloga <3 czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  7. HARRY WRÓCIŁ! o kurde, na to czekałam, ale nie spodziewałam się tego, miałam przeczucie, że to on, ale i tak byłam zaskoczona.. co zrobi Harry? jak sie czuje Eric? co z nim? co zrobi Liz? tyle pytań! czekam na następne rozdziały! <3
    @serioouss x

    OdpowiedzUsuń
  8. Ouu Harry, jak zwykle niegrzeczny :D Super! Czekam na więcej xo

    OdpowiedzUsuń
  9. Szok ;) Też mam przeczucie a raczej to wiem, że to on pobił Erica. Biedny ciekawe co z nim, najpewniej jak juz wróci to urwie kontakt z Melanie - sama nie wiem dlaczego, może dlatego że się dowie kto to zrobił albo jakiś inny powód. Ale mimo wszystko Harry wrócił !!!!! Myślałam nad tym ale sądziłam, że to będzie w innej sytuacji np. Wpadną na siebie na ulicy ;) A tu takie zaskoczenie mimo, że go pobił to najpewniej dzięki jego powrotowi cos zacznie się dziać. Było by śmiesznie gdyby Jennifer poszła na randkę z Harrym, haha by się działo ;) Czekam na texta z nie cierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Masakra ten rozdział jest mega , cale opowiadanie jest SUPER , Harry jest słodki ze sie nią opiekuje ale też przykre ze pobił E. dlatego ze sie przyjaźni z El. Zapowiada sie mega super świetny wspanialy następny rozdzial i kolejne . Najciekawsze jest to ze Harry POWRÓCIŁ!!!;-) Pisz dalej :) KOCHAM KOCHAM KOCHAM !!!!!

    OdpowiedzUsuń