niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział osiemnasty

Kiedy rodzicielka oderwała się ode mnie, weszłam do domu. Stanęłam przed Niallem, a on powitał mnie uśmiechem, którego postanowiłam już nie odwzajemniać. Zauważyłam, że jego włosy podczas mojej nieobecności nabrały bardziej brązowego, czyli jego naturalnego koloru, a jasny kolor farby zaczął niknąć wśród reszty kosmyków na jego głowie. Chłopak odkąd tylko rozpoczął naukę w liceum, regularnie farbował włosy na blond, co irytowało niektórych uczniów, jednak on uważał się z tym kolorem za atrakcyjniejszego. Mimo wszystko jako szatyn według mnie wyglądał dużo lepiej. Ubrany dziś był całkiem normalnie - w szarą bluzą z dużym, czarnym trójkątem na niej i jakieś szare dresy, których jego szafa była pełna. Całkiem jak zwykły, normalny chłopak w tym wieku. Nikt nigdy nie spodziewałby się, że ktoś taki może być gangsterem. I o to właśnie miałam do niego uraz - że ukrywał przede mną swoje drugie życie. Doskonale był świadomy zagrożeń związanych z tym zawodem, a nawet mimo tego, zaprosił mnie tu na wakacje, narażając moje życie.
- Niall. ty.. ty.. - zaczęłam z niekrytą złością, chcąc po prostu mu wygarnąć, a nawet go po prostu uderzyć za to, ile trudów i cierpień mi przysporzył przez swoją głupią zabawę w członka mafii. Jednak blondyn zatkał moje usta, kierując swój wzrok za mnie. Obróciłam się. Za nami wciąż stała nasza mama, która obserwowała nas z uśmiechem. Tak, ona wciąż nie wiedziała o mrocznym życiu syna. Odchrząknęłam i uderzyłam lekko brata z pięści w klatę. - Ty idioto! Nikt mnie nie uprowadził! Było po prostu zadzwonić do mnie głupku!
- Ee.. no.. tak. Racja. - wymamrotał chłopak, drapiąc się po czole i nieco marszcząc brwi. Nie za bardzo wiedział o co mi chodzi, ale nie było to teraz ważne. Moim priorytetem na tą chwilę było wysłanie mamy jak najdalej od naszej dwójki, abyśmy mogli swobodnie porozmawiać.
- Mamo? - zwróciłam się do niej. - Zrobisz mi herbatę? Jestem naprawdę spragniona. Zrób tą moją ulubioną, wiesz którą. - poprosiłam, na co ona na szczęście tylko kiwnęła głową i zniknęła w drzwiach kuchennych.
Złapałam Nialla za rękaw bluzy i zaczęłam go ciągnąć na piętro, do mojego pokoju. W środku panował ład, a kawałki szkła z podłogi zostały już dawno pozamiatane. A na komodzie, znów widniało moje zdjęcie z bratem, w zupełnie nowej, obijanej ciemnym drewnem ramce. Na łóżku znajdowała się również czysta, jasnoniebieska pościel. Jednak oprócz tych detali, nic tu się nie zmieniło. Posadziłam chłopaka na moim łóżku, mierząc go wzrokiem.
- Nareszcie możemy pogadać. Ugh, dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś o gangsterce? - zapytałam z wyrzutem, zakładając rękę na rękę.
- No bo.. no.. - zaczął mamrotać Niall, szukając wzrokiem jakiegoś punktu na którym mógłby go zaczepić, ażeby nie patrzeć na mnie.
- No mów!
- Wow, rozkrzyczałaś się u Stylesa widzę - powiedział, unosząc brwi, a ja teatralnie przewróciłam oczami. No nie wierzę. To była jego wina, że tam trafiłam, a on jeszcze mi prawił uwagi! Zaczęłam wbijać w niego jeszcze bardziej swój wzrok i mogłabym przysiąc, że gdyby się dało to mój mógłby zabić. - Dobra, no już przestań. Nie patrz się tak na mnie. Nie mówiłem, bo się o ciebie bałem. Że jak będziesz za dużo wiedzieć to się w to wciągniesz i będziesz drążyła temat, a potem przez to ci się coś stanie. Ewentualnie wrócisz do domu, będziesz się mnie bała i rozgadasz to wszystkim, mnie złapią psy i dostanę dożywocie.
- Serio jak jesteś gangsterem to trudno o to żebyś stamtąd uciekł? - zapytałam, unosząc jedną brew i kładąc ręce na biodra. Zdążyłam już zauważyć, że ten temat dla mojego brata nie był komfortowy. Ale skoro mnie wpakował już w to bagno to ma mówić.
- No nie, ale potem będą mnie ścigać i będę miał bagno, a nie życie.
- A tak już teraz nie jest? Ciągle ktoś chce cię złapać, zabić. Twoja rodzina jest zagrożona, a ty jeszcze twierdzisz, że lepiej żyć jako członek mafii?
- Ja tego nie powiedziałem. Ty to zrobiłaś.
- Ale to ty nie umiesz wziąć odpowiedzialności za to, co robisz! Nawet mnie nie szukałeś tylko tak po prostu zaakceptowałeś fakt, że Harry mnie porwał! - krzyknęłam, pozwalając górnym kończynom swobodnie zwisać wzdłuż mojego ciała. Jednak blondyn tylko wstał i wyszedł z pokoju. - Do cholery jeszcze nie przestałam z tobą rozmawiać! - wrzasnęłam za nim, lecz on nie zareagował tylko podążył do swojej sypialni, zamykając się na klucz.
Zaczęłam coraz szybciej oddychać i czułam, że po prostu już nie wytrzymuję. Kompletnie nie wiedziałam co się stało z Niallem. Zawsze myślałam, że mnie kochał, że się mną opiekował, a teraz był po prostu obojętny na te wszystkie wydarzenia. Czułam się tak, jakby jego życie ograniczało się tylko do jego strzelanin i czego on tam jeszcze nie robił jako gangster. Czułam się tak, jakby go już wcale nie interesowała rodzina. Więc co ja tu jeszcze robię? Chcę do domu.
*Harry's POV*
Wrogo wpatrywałem się w Payne'a, próbując jakoś wyszarpać nadgarstki z rąk dwóch postawnych mężczyzn. Jednak bezskutecznie, bo byli ode mnie dwa razy więksi i silniejszy. Ja pierdolę, skąd on wziął takich bydlaków? Desperacko wędrowałem oczami po pokoju, nie mogąc wierzyć, że to się dzieje. I to w taki sposób dałem się złapać. Jak Liz mnie nie wydała to najlepszy przyjaciel. Moje życie było wyjątkowo zjebane. Nagle Liam stanął przede mną i poklepał mnie po policzku. Miałem już dosyć jego szyderczo szczerzącej się do mnie mordy.
- No i co słonko? Dałeś się złapać - śmiał się, robiąc do mnie dziubki jakby miał coś w dupie. Zacisnąłem zęby i wbiłem paznokcie w dłonie. Nie wierzyłem, że byłem po prostu bezbronny. 
Splunąłem szatynowi w twarz, jednak szybko pożałowałem tego, ponieważ oberwałem dość mocno z kolana prosto w przyrodzenie. Zgiąłem się, zaciskając oczy, kiedy poczułem niesamowity ból w okolicy mojego krocza. Na dokładkę oberwałem w podbródek, jednak ten frajer trafił również w mój nos, przez co poczułem jak dosłownie wytrysnęła z niego krew. Zabiję szmaciarza, zabiję. Rozszarpię, zastrzelę, zakopię, wykopię, spalę.. Ugh, wszystko! Mimo wszystko wciąż się nie wyprostowałem.
Gdy trwałem w skłonionej pozycji, a moja krew kapała na ciemne panele, zauważyłem, że moje nadgarstki są wolne, a ja bez celu je trzymam za plecami. Otworzyłem oczy, a wtedy zobaczyłem Payne'a, który upadał na podłogę, a z jego torsu sączyła się krew z dwóch ran. Otarłem ciecz spod mojego nosa i wyprostowałem się. Kiedy odwróciłem się, ujrzałem Alison, która chowała pistolet za pasek swoich spodni.
- No nie wierzę, kogo ja widzę! - zaśmiałem się, podchodząc do niej i otulając ją ramieniem. Jednak ona mnie lekko odepchnęła.
- Krwawisz - rzuciła krótko i wyciągnęła z tylnej kieszeni jeansów paczkę chusteczek i przytknęła mi ją do nosa. Westchnąłem, jednak ona zmarszczyła brwi. - No trzymaj, nie płacisz mi za opatrywanie twoich uszkodzeń tylko za szpiegostwo i może czasem ratowanie cię z tarapatów.
- Och, fakt.- zgodziłem się z nią, a na znak tego pokiwałem jeszcze głową. Wziąłem papier do własnej ręki, sprawdzając czy jeszcze leciała mi krew. Niestety tak. - No ale widzę, że pistolet z tłumikiem się przydaje. 
- Ta - odparła, zakładając rękę na rękę i wpatrywała się we mnie wzrokiem, który mniej więcej pytał mnie co mam teraz zamiar zrobić.
- No to tyle. Dzięki za pomoc. Cześć.
- Ty sobie Styles żartujesz, nie? - zapytała, kiedy już miałem odwrócić się i odejść. W jej głosie wyraźnie wyczuwałem podirytowanie, więc zatrzymałem się. Wiedziałem, że ze Stewart lepiej nie zadzierać, bo nawet z pełną ochroną mogła mnie zamordować podczas snu - Gdzie ty masz niby mieszkać? U Andy'ego? Przecież cię tam znajdą.
- Niby kto ma mnie znaleźć? - zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co chodzi. Payne nie żyje, więc już się mścił nie będzie. Horan już na pewno nie będzie planował na mnie jakichś akcji, bo mu oddałem siostrę. Był jeszcze Wicker, ale on o mnie wiedział tyle co nic i w sumie chyba nawet już odpuścił. Więc kto? Bo z resztą byłem w zgodzie. Przynajmniej tak myślałem.
- Dokładnie nie wiem, ale praktycznie w całym obrębie Bostonu wszyscy mówią o jakimś biznesmenie, który ma do ciebie większy interes. A raczej u niego interesy się kończą na tym, że u niego robisz, a potem cię zabija, a więc nie polecam. Lepszym rozwiązaniem byłoby gdybyś pomieszkał ze mną.
- Ja? Z tobą? - wybuchnąłem kpiącym śmiechem, potrząsając głową. Wyrzuciłem na podłogę chusteczkę, która była już cała we krwi. Jednak już jej nie potrzebowałem, bo krwotok ustał. - Nigdy
- No nawet mnie nie wkurzaj - powiedziała i łapiąc mnie silnie za ramię, pociągnęła mnie prosto do swojego samochodu. Gdyby nie Alison, nie byłbym świadom tego, że kobiety mogą mieć aż tak dużo siły.
Posłusznie wsiadłem do pojazdu, którym był najnowszy model Porsche, na miejsce pasażera i zapiąłem pas. Dziewczyna zajęła miejsce obok, po czym włączyła silnik samochodu i odjechała z podjazdu. Nie minęło długo, kiedy z lasu wjechaliśmy na obrzeża Quincy. Znałem doskonale ten teren, jednak zacząłem mieć niemałe wątpliwości czy Stewart słusznie robi zabierając mnie do zachodniej części miasta, gdzie mieszkała. W pewnej chwili rzuciła mi szarą bluzę na kolana, a ja uniosłem brwi.
- Po co mi to? - zapytałem, spoglądając na nią. Przecież miałem własne ubrania. Co prawda na swój biały t-shirt nie miałem żadnego okrycia, ale było mi ciepło i go nie potrzebowałem.
- Bo jakbyś nie zauważył tutaj się panoszą ludzie od Horana i jak cię zauważą to dostaniesz kulkę w łeb?
- Och, też racja. - odpowiedziałem, zakładając na siebie bluzę. Po naciągnięciu kaptura na głowę, dla efektu założyłem na nos swoje czarne Ray-Bany. Teraz już nikt nie powinien mnie rozpoznać. 
Zwróciłem swój wzrok ponownie na szybę w aucie, a wtedy zauważyłem znajomy dom, w którym jeszcze dobrze pamiętałem, mieszkała Liz. Zacząłem powoli zagłębiać się w swoich myślach, które przypominały mi dzień, w którym go odwiedziłem, kiedy Alison zahamowała kilka domów dalej. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią zdezorientowanym wzrokiem.
- No błagam, nie wiedziałeś, że mieszkam obok Horanów? - zapytała, a ja tylko pokiwałem głową na boki. Brunetka jednak nie odpowiedziała, a wysiadła z samochodu. Stwierdziłem, że mam zrobić to samo, więc również wydostałem się na świeże powietrze. 
- Serio, zawsze musisz zachowywać się jak na tej twojej pieprzonej wsi? - syknęła, kiedy ja właśnie ziewałem, przeciągając swoje ciało po prawie godzinnej jeździe. Jednak gwałtownie zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią jak na wariatkę.
- Nie mieszkam na wsi tylko w lesie - odpowiedziałem, jednak ona tylko przewróciła oczami i poprowadziła mnie do środka swojego domu. 
Tam zdjęliśmy buty, a ja jeszcze bluzę, przez którą zrobiło mi się za gorąco i zostawiłem ją na jakieś półce. Odłożyłem również na nią okulary, które chcąc nie chcąc musiałem zdjąć, bo w tym domu było tak ciemno nawet mimo środka dnia, że po prostu potknął się i stracił swoje zęby, których jak dotąd jeszcze nikt mi nie wybił, co mimo tylu bójek było niemałym osiągnięciem.
- Napijesz się czegoś? - zapytała głośniej, gdy zmierzała w stronę kuchni, jednak lekkim slalomem, bo zahaczała o każde okno, zwijając w nich rolety, aby do salonu wpadło chociaż trochę słońca.
- Nie, nie.. - wymamrotałem, rozglądając się wokół. Musiałem przyznać, że nie myślałem, że aż tyle jej płacę, aby jej dom był jeszcze drożej umeblowany niż mój.
****************************************************
Doskonale wiem, że macie w swoim zwyczaju marudzić, że rozdział za krótki, więc Was teraz pocieszyłam i dodałam prawie dwa razy dłuższy niż zazwyczaj! Poza tym zmieniłam szablon bloga, który straaasznie mi się podoba i nie mogę się na niego wręcz napatrzeć. Cieszę się również, że niektórzy z Was kontaktują się ze mną poprzez czat. Dziękuję również za te 12 komentarzy, ale myślę, że za długość tego rozdziału dostanę przynajmniej 15. Postaracie się, prawda? Bo nie chodzi mi tu o takie 'o mamo, mam tyle komentarzy, jestem takim fejmem' tylko o to ile osób naprawdę czyta to opowiadanie, bo obserwuje je 31 osób, a powiadamiam 16, więc chyba Was trochę jest, nie? Bo wejścia wejściami, ale niektórzy tylko wejdą, pomyślą 'o, ładna laska na szablonie' i wyjdą. Nie każę komentować co rozdział, chociaż serdecznie dziękuję takim osobom, bo wiem, że są, ale chociaż tak co kilka rozdziałów dajcie o sobie znać, okej? A więc dziękuję za to wszystko jeszcze raz o czym napisałam wcześniej i życzę zajebistego i szampańskiego sylwestra, oraz niesamowitego nowego roku, a tym co wypiją za dużo, żeby ich potem z rana kac za bardzo nie męczył, haha. Ja osobiście nie wybieram się nigdzie, spędzam ostatni dzień roku w samotności. No ale no cóż, co zrobić. Do napisania już w 2014! xx

22 komentarze:

  1. Świetny rozdział
    kocham twojego bloga <33
    @Hazza_OMFG
    udanego sylwestra :*

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuje Ci za dłuższy rozdział!
    miłego pisania i szalonego sylwestra!
    :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Byle rozdziały zawsze były tak długie! Mam prośbę, i to wielką. WYKONAJ DLA MNIE SZABLON! Każdy, który wykonałaś jest przepiękny, i chciałabym mieć na swoim blogu wykonany przez ciebie!!! To mogłybyśmy się jakoś zgadać? Twitter? GG? Tlen? Serio prosze! Powinnaś założyć jakąś szabloniarnie! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, dziękuję. przez jakiś czas robiłam tutaj szablony http://imperium-grafiki.blogspot.com/ ale no cóż, szabloniarnia uległa zawieszeniu. chociaż pomyślę nad założeniem jakiejś na własną rękę :D napisz do mnie na twitterze - @awh4zz :D

      Usuń
  4. Dziękuje za dłuższy rozdział <3 I też bardzo mi się podoba nowy szablon bloga :D
    Życzę weny i udanego sylwestra :*
    @Minkaaa6

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne, pisz dalej. :) sory, że z anonima, ale zapomniałam hasła do konta. :/
    Miłego sylwestra. :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne :) mam nadzieję, że Hazz i Liz się ze sobą skontaktują :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuuuuu, coś czuje że w następnych rozdzialach będzie sie zaczynało robić ciekawie. Szczególnie między Harrym i Liz. Hehe, to może być ciekawe.
    Rozdział jak zwykle świetny, przyjemnie sie go czyta.
    Twoje opowiadanie jest jednym z takich, które niezależnie od długości rozdziału sie pożera (choćby rozdział miał 30 stron c nie) i ma sie potem niedosyt.
    UWIELBIAM TAKI NIEDOSYT SHEJSUXHSHS
    I TO FF TEŻ DJEJSHDHSJD

    SZCZDSLIWEGO NOWEGO ROKU ANIOŁKU :) <3

    @luoeh

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne , mam nadzieję że Liz będzie z Harrym a nie tą Alison :) . Już nie mogę się doczekać:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj tam krótki, ważne że fajny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  10. [Naprawdę przepraszam za SPAM, ale każdy kiedyś zaczynał prawda??]

    Caroline to samotna dziewczyna, która jest przyrodnią siostrą Niall'a. Harry to chłopka z najsłynniejszego boysbandu na świecie. "NIgdy nie zostawiajcie ich samych w jednym pokoju, bo mogą tego nie przeżyć". Jednak niektóre wydarzenia uświadamiają niektóre rzeczy i zmieniają ich zachowanie. Poznaj ich historię. Historię uczuć. Nieświadomych uczuć...

    Adres bloga - http://feeling-between-us-1d.blogspot.com/
    Zwiastun - http://www.youtube.com/watch?v=8Km4_hdnC8Y

    Mam nadzieję, że wpadniesz i jeszcze raz przepraszam za SPAM :)
    Księżniczka Swojego Życia

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny !!! Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  12. cudo! czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział :D szczęśliwego Nowego Roku <3

    OdpowiedzUsuń
  14. G-E-N-I-A-L-N-E !
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  15. No proszę jaki obrót sprawy ;) nie spodziewałam się tego hihi
    Rozdział jak zawsze GENIALNYYY !!!!! Aż nie mogę doczekać się następnego kocham to ;)))
    Pozdrawiam @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam Cię do Liebster Award, więcej tutaj -> http://theydontknowaboutus-onedirection.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html
    Przy okazji jeśli masz ochotę to zapraszam do czytania bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominowałam cię do LBA --> http://one-direction-w-innym-swietle.blogspot.com/2014/01/lba.html :)
    Przy okazji zapraszam do czytania bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Mega *oo*
    Wpadniesz na mojego bloga? :))
    http://brokenheartxxxxx.blogspot.co.uk/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie wszystko przeczytałam i o mój boŻe twój blog jest boski możesz mn informować @onlydabrowska

    OdpowiedzUsuń