Po krótkiej rozmowie, która zakończyła się już dobre kilka minut temu, między mną, a Ashtonem, zapadła cisza. Szliśmy, między budynkami, wąskim chodnikiem, nie mówiąc całkowicie nic. Jedynie podziwialiśmy otoczenie, a ja raz po raz na niego spoglądałam. On nie zwracał na mnie uwagi. Po chwili jakiś dźwięk wydobył się z jego kieszeni, a on zmieszany, tak jak się spodziewałam, wyjął z niej komórkę. Przyszedł mu sms. Zdecydowanie się z tym krył, bo czytanie go nie trwało nawet pięciu sekund, a zaraz po tym zablokował telefon i z powrotem go schował do kieszeni. Nie wyglądał też na zadowolonego. Raczej na zdenerwowanego. Coś nieprzyjemnego chodziło mu po głowie.
- Coś się stało? - zapytałam, próbując dowiedzieć się o co chodziło. Może to było coś ważnego.
- Nie. To tylko powiadomienie o niskim stanie baterii - wykręcił się z łatwością od dłuższej odpowiedzi, jednak ja wiedziałam, że kłamał. W końcu miałam taki sam telefon, jak on, więc doskonale wiedziałam, co sygnalizuje co. Jednak nie zamierzałam kontynuować rozmowy, bo wiedziałam, że i tak mi nie powie prawdy, skoro już teraz tego nie zrobił. Nie chciałam też być nachalna.
Po dłuższej chwili dotarliśmy do małego parku, przy którym znajdowało się jedno z kilku wejść na teren samego uniwersytetu. Bez zastanowienia, usiadłam na jednej z ławek. Blondyn widząc to, postąpił identycznie. Patrzył na mnie w skupieniu, a ja sama nie wiedziałam, dlaczego go tu zaciągnęłam. Dobrze mówiąc mogłam go zostawić po drodze, bo w środku czułam, że potrzebuję samotności, a jednak wciąż z nim byłam w tym miejscu. Rozejrzałam się dookoła, z pewnością nie było tu bajkowej scenerii, idealnej na randki. Kilka ławek porozrzucanych wokół najróżniejszych drzew i tyle. Jednak podobała mi się cisza tu panująca, byliśmy sami. Możliwe, że to było już takie miejsce, gdzie nikt nie przychodził, jednak podejrzewałam, że nikogo tu nie było ze względu na godzinę. Zadziwiał mnie ten fakt, bo zaledwie kilkanaście metrów dalej, za murami uczelni, znajdowała się ulica, po której na pewno jeździło wiele samochodów i nieopodal spacerowało mnóstwo ludzi.
- Jesteś zła? - zagadnął wreszcie Ashton, widząc, że bezcelowo wpatruję się w swoje buty. Wyrwał mnie tym z moich przemyśleń, które dobrze mówiąc, mogłyby się tak ciągnąć aż do końca dnia.
- Nie - skłamałam bez zastanowienia. Skoro on to robił, to i ja mogłam.
- Oszukujesz mnie.
- Ty również to zrobiłeś - odpowiedziałam chłodno, podnosząc wzrok i patrząc prosto w jego oczy, w których wciąż nie iskrzyła się ta radość, którą zobaczyłam dziś rano przy śniadaniu. Były poważne i skupione na czymś. Nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Zapadła cisza.
Rozejrzałam się dookoła. Wraz z każdą minutą przybywało ludzi wokół. Magiczna atmosfera tego miejsca znikała. Zamknęłam oczy i nieco osunęłam się na ławce, próbując znaleźć jakąś wygodną pozycję. Ciągle dręczyły mnie obrazy Harry'ego i Jenny, siedzących obok siebie i się obejmujących. A potem Zayn, wściekle wychodzący z lokalu. Może wkurzyły go komplementy w stronę jego dziewczyny? A może Styles się z nią całował? Chciałabym wiedzieć tak dużo, jednak byłam pewna, że ta wiedza zabolałaby mnie jeszcze bardziej niż niewiedza.
Chciałabym, aby było między mną, a Harrym tak jak dawniej. Żebyśmy się dogadywali, nawet mimo naszych dogryzań. Żeby znów było między nami to coś, co powodowało dziwne uczucie w żołądku. To z pewnością nie była miłość, a przynajmniej nie z jego strony, wiedziałam to już dziś. W innym wypadku nie zrobiłby mi tyle przykrości.
- Trochę się zrobiło ponuro - ocenił blondyn, ponownie wyrywając mnie z "transu" i mamrocząc potem coś jeszcze pod nosem, czego zbyt dokładnie nie zrozumiałam. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie i nieustannie coś robił z nerwów ze swoimi palcami.
- Dlaczego nie lubisz Harry'ego? - zapytałam krótko, udając, że nie usłyszałam jego słów.
- A ty dlaczego z nim nie jesteś?
- To nie za bardzo kulturalne, aby odpowiadać pytaniem na pytanie.
- W takim razie jak jesteś tak przerażająco inteligentna to zacznij pierwsza odpowiadać - powiedział, uśmiechając się sarkastycznie. Zdecydowanie nie pasowało mu moje pytanie. Chyba nasza przyjaźń zakończyła się szybciej niż zaczęła.
- Bo mnie zranił. To znaczy, wcześniej ja go zraniłam i on to trochę wyolbrzymił.. A potem się pokłóciliśmy i nie chciał mnie znać. To mnie zraniło właśnie. A potem zaczął pokazywać, że ma nade mną władzę i stwierdziłam, że to jednak nie jest ktoś dla mnie - wyznałam wszystko po kolei, po czym się wyprostowałam, podkuliłam nogi pod brodę i objęłam je rękoma. - Teraz twoja kolej.
- Odbił mi dziewczynę i zrobił jej dziecko - oznajmił krótko i odwrócił wzrok. Widziałam, jak jego szczęka się zaciska, a ramiona napinają. Cicho westchnęłam i przygryzłam wargę. Mogłam jednak nie poruszać tego tematu. Choć skąd miałam mieć pojęcie, że będzie on dla niego na tyle trudny?
- Przykro mi - wyszeptałam, nie wiedząc, co innego mogłabym powiedzieć w tej sytuacji. Sama poczułam również ukłucie. Przypomniała mi się historia, którą opowiadała mi jakiś czas temu Alison. Była całkiem podobna. Może chodziło wtedy właśnie o tą dziewczynę.
- Przynajmniej już wiesz, jaki jest naprawdę. Ciesz się, że nie zrobił tego samego z tobą.
- Dlatego tu właśnie jesteś, żeby się mną opiekować? - zapytałam, a chłopak pokiwał jedynie głową. - Ale dlaczego Niall nie mógł zrobić tego sam? Przyjechać tu i mnie niańczyć?
- Ma teraz ważniejsze sprawy - odpowiedział, po czym wstał z ławki i strzepnął coś niewidzialnego ze swoich spodni. Gdy złapałam z nim kontakt wzrokowy, zauważyłam, że mimo smutku w jego oczach, jest w nim również cień nadziei i zaufania.
- Jakie?
- Nie pozwolił mi powiedzieć. Musisz go zapytać o to sama - odpowiedział krótko. - A teraz muszę już iść. Cześć.
- Pa - cicho westchnęłam, wpatrując się w oddalającą sylwetkę blondyna.
Siedziałam tak jeszcze przez pewien czas. Wpatrywałam się w ludzi, którzy zmierzali ku bramie, aby wyjść na zewnątrz. Większość z nich wydawała się być osobami z pierwszego roku. Z tego co zauważyłam, ci starsi, trzymali się w centrum kampusu. Zastanawiało mnie dlaczego. Przecież tu nie działo się nic ciekawego.
Rozejrzałam się dookoła, po czym wstałam z ławki. Przeczesałam swoje rozpuszczone włosy palcami, gdy zaczynałam zmierzać w stronę dormitorium. Spodziewałam się, że zastanę tam moją ulubioną, zakochaną "parę". Nie czułam się na siłach, aby móc się z nimi spotkać, jednak kiedyś musiałam. Przecież nie będę przez dalszą część roku unikała swojego pokoju, sypiając na ławkach i myjąc się w kałużach. Zaśmiałam się cicho na myśl o tym, to byłoby chore i totalnie nie w moim stylu. Przynajmniej nie w moim dawnym stylu, bo teraz.. Teraz całkowicie się zmieniłam i nawet nie wiedziałam, co mnie charakteryzuje.
Minęłam właśnie budynek wydziału prawa, na którym już od poniedziałku miały zacząć się moje zajęcia. Nie wiedziałam już nawet, czy studia były dobrym wyborem, akurat w takim momencie w moim życiu. Znaczy, myślałam, że będą, bo moje życie było uporządkowane, przynajmniej na początku. Teraz na nowo się wszystko pomieszało, a ja nie byłam już niczego pewna.
Potrzebowałam rozrywki, jakiejś odskoczni od moich problemów, jednak nie wiedziałam jak ją odnaleźć. Nie chciałam samotnie wychodzić w dzikie sfery Cambridge, których tak naprawdę nie znałam i mogło mi się w nich przydarzyć coś złego. Myślałam też o odwiedzeniu Erica w szpitalu, ale to był chyba najgorszy pomysł, na który mogłabym jak dotychczas wpaść. Przecież to wprowadziłoby mnie w jeszcze większy kryzys emocjonalny.
Otworzyłam masywne drzwi budynku, po czym skręciłam w prawo i pokierowałam się prosto w stronę schodów. Mój pokój był na szczęście na pierwszym piętrze, więc nie czekała mnie długa droga. Wchodząc tak na górę, wpatrywałam się w mijane schody. Przez to, nie zauważyłam też osoby, która przez moją nieuwagę, wpadła na mnie i o mało co nie zrzuciła mnie na sam dół. Na szczęście skończyło się na jednym, niepewnym cofnięciu stopy w tył, która bezpiecznie oparła się o niższy schodek. Spojrzałam na mojego niedoszłego mordercę i uśmiechnęłam się niepewnie, widząc jego twarz. To był ten sam chłopak, którego spotkałam dziś w barze, razem z moją "ulubioną" bandą.
- Chcesz wpaść wieczorem na imprezę? - zapytał po prostu, z obcym akcentem, nie kłopocząc się żadnymi przeprosinami. Zdziwiło mnie to trochę, miałam już zacząć prawić mu litanię na temat jego zachowania, gdy mnie.. oświeciło.
- Oczywiście - odpowiedziałam, nieco przechylając głowę na bok. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- Moi znajomi wpadną po ciebie o ósmej.
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia, po czym wyminęłam chłopaka i kontynuowałam wspinaczkę po schodach. To było właśnie coś, czego było mi potrzeba. Impreza. Nigdy na nie nie chodziłam. W końcu ostatnia zabawa w klubie, w której brałam udział skończyła się tragicznie. Ale co z tego? Byłam na studiach. Dla większości osób od tego właśnie one były. Czas było się zabawić i sprawić, aby mój dzień zmienił się na lepsze.
Od autorki: Pisanie tego rozdziału nie szło mi wcale źle, choć pod koniec miałam wątpliwości co do jego zakończenia. Na szczęście wszystko się jakoś ułożyło. Spodziewajcie się pijanej Liz! x
Od autorki: Pisanie tego rozdziału nie szło mi wcale źle, choć pod koniec miałam wątpliwości co do jego zakończenia. Na szczęście wszystko się jakoś ułożyło. Spodziewajcie się pijanej Liz! x
Zajebisty czekam na next~cleo
OdpowiedzUsuńSuper :) śledzę ten blog cały czas i zawsze wchodzę z nadzieja ze jest nowy rozdział :) czekam na pijana Lizi i ciekawa jestem co będzie dalej z nią i H oraz z Ash. Czekam i życzę powodzenia :) K. Xxx
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńJeeeeeeej i oczywiscie harry tez bd na tej imprezie nieeeeee? XD jejku to cale opowiadanie jest dla mnie wlasnie odskocznią więc dziękuje ze to piszesz ♥
OdpowiedzUsuńTina
Uhuhu co się dzieje xddd lubię już następny rozdział hahha
OdpowiedzUsuńJejkuuj aż nie mogę sobie wyobrazić pijanej Liz hihi <33
Mam nadzieję tylko, że Stylesa nie będzie xdd pffyy co ja pisze, przecież bez niego to ani rusz.. Ojoj nie mogę doczekać się tego szalonegooo, kolejnego, epickiego rozdziału!!!! *. *
Czekam i życzę wenyyy xx @Best_faan_ever
P. S Przepraszam za nie skomentowanie poprzedniego rozdziału ;-; ale praca mi na to nie pozwoliła ;(
Hmm, bardzo ciekawe zagranie Liz. Zastanawia mnie co z tego wyniknie. :D
OdpowiedzUsuńxo @marcy_offic
no to będzie się działo, mam nadzieję! Liz na imprezie, Harry w pobliżu, nie mogę się doczekać! on ją chyba nadal kocha :3 czekam niecierpliwie! ilysm
OdpowiedzUsuń@serioouss
Kiedy następny rozdz.?
OdpowiedzUsuńJedyne co mogę powiedzieć to niedługo, bo od dłuższego czasu nie mam dostępu do laptopa, ale po weekendzie powinno się to zmienić.
UsuńKiedy next ? :**
OdpowiedzUsuńOdzyskałam dziś laptop, a więc myślę, że pojawi się do końca tego tygodnia. :)
UsuńOk ,czekam :***:))
Usuń