Następnego dnia, kiedy mój brat już dawno był w pracy, postanowiłam zrobić małe porządki w swoim pokoju, który przez te kilka dni, kiedy w nim zamieszkiwałam, pokrył się totalnym chaosem, a wszystko w nim było porozrzucane po wszystkich kątach, a meble okryły się kurzem. Kiedy już powoli kończyłam układać ubrania do szafy, usłyszałam znajomy dźwięk mojego telefonu zwiastujący to, że ktoś właśnie do mnie dzwoni. Oderwałam się do pracy, biorąc urządzenie z parapetu i przeciągnęłam pasek na wyświetlaczu, by odebrać, przystawiając sobie komórkę do ucha.
- Tak?
- Cześć Liz! - odezwał się wesoły głos Alison.
- Och, to ty Ali. Hej, jak się masz?
- Nie wyobrażasz sobie nawet, jak bardzo jestem znudzona! Mam właśnie przerwę na lunch i totalnie nie mam co robić!
- I co w związku z tym?
- W związku z tym zadzwoniłam do ciebie.
- Och, okej. Miło mi.
- Więc.. co u ciebie moja przyjaciółko? Bo jesteśmy przyjaciółkami, nie? Nawet najlepszymi - zaśmiała się dziewczyna, a ja zmarszczyłam brwi. Nie to, że coś, ale sposób w który wypowiadała każde słowo, brzmiał strasznie sztucznie. Całkiem tak, jakby był starannie wyuczony. Mój telefon zawibrował, lecz to zignorowałam.
- Tak, jesteśmy. A u mnie zupełnie nic ciekawego, właśnie skończyłam sprzątać swój pokój. Nie wyobrażasz sobie jak wyglądał jeszcze godzinę temu. Całkowity bajzel. A teraz wygląda całkiem przyzwoicie.
- Umm.. Dobrze, a ten.. Czekaj chwilę - powiedziała dziewczyna, pewnie przykładając głośnik telefonu do jakiejś tkaniny, bo jedyne co zdołałam słyszeć to tylko jakieś mamrotanie i szemranie. Po krótkiej chwili, dziewczyna ponownie wróciła na linię, kiedy mój telefon ponownie zabrzęczał - Już jestem, bo ee.. szef pytał mnie o.. ee.. O dostawę. Wiesz, ciastek, bo pracuję w kawiarni.
- No dobrze, rozumiem - powiedziałam, po czym mój telefon zawibrował. - Czekaj chwilkę - powiedziałam, kiedy mój telefon ponownie się poruszył. Spojrzałam na ekran swojego telefonu i zauważyłam powiadomienie, że mój brat próbuje się do mnie dodzwonić już od dłuższego czasu. - Alison, zadzwonię później, okej? Bo Niall się do mnie dobija.
- Co? Aa.. Serioo? Czyli wolisz brata od swojej przyjaciółki? - zapytała dziewczyna, udając obrażoną, na co zachichotałam.
- Nie, nie wolę, bo mój brat jest człowiekiem nie do zniesienia i chyba każda inna osoba byłaby od niego lepsza. Ale myślę, że skoro w ciągu kilku minut dzwonił do mnie kilka razy, musi być to coś poważnego.
- Nie myślę. To twój brat. Pewnie chce się zapytać jaką pastę do zębów chcesz.
- A wiesz, że to wcale nie jest taki zły powód, żeby dzwonił? Bo mam naprawdę surowe wymagania co do past do zębów - wybuchnęłam głośnym śmiechem, kiedy mój telefon ponownie zabrzęczał. Mojemu braciszkowi musiało naprawdę zależeć na dodzwonieniu się do mnie. - Żegnam panią.
- Elizabeeeeth, jak możesz mi to robić?
- Zwyczajnie - ponownie się zaśmiałam. - To cześć.
- Ale potem nie będę mieć czasu na rozmowę, a to tylko głupia pasta do zębów - powiedziała Ali, nieco nerwowym tonem. Ona celowo to przedłużała, czy tylko mi się wydawało?
- A co jeśli to nie pasta do zębów? - zapytałam, a mój telefon znów się poruszył. Spojrzałam ponownie na jego ekran. To była wiadomość. Odczytałam ją i uniosłam brwi. "Liz, z kim Ty do cholery gadasz? Odbierz i to już! To PILNE". - Umm.. Ali, muszę już naprawdę kończyć, bo dostałam smsa od Niallera, że to pilne. Zadzwonię jak wrócisz z pracy, do usłyszenia - powiedziałam, rozłączając się. W tym samym momencie, mój telefon ponownie zaczął dzwonić. Tym razem byłam pewna, że to Niall.
- Co się z tobą działo? Zresztą ugh, nieważne! Bierz telefon i się gdzieś schowaj - powiedział pośpiesznie chłopak, a w jego głosie wyczułam strach. Co to miało być? Dlaczego niby miałam się chować? Przecież była sama, zamknięta i bezpieczna. Nic mi nie groziło.
- Po co? - zapytałam zdezorientowana. - Co się dzieje?
- Nie mam czasu na wyjaśnienia. Chowaj się! - zawołał chłopak ponownie, a ja usłyszałam odgłosy obcasów jakichś butów na schodach. - To ty idziesz?
- Myślisz, że dzwoniłbym do ciebie, gdybym był w domu? BŁAGAM, CHOWAJ SIĘ, NATYCHMIAST LIZ! - krzyknął chłopak do telefonu, a ja ponownie słysząc czyjeś kroki, lecz już na piętrze, pośpiesznie wskoczyłam do garderoby, zamykając za sobą drzwi i chowając się wśród ubrań.
Byłam totalnie przerażona. Co to miało być? Dlaczego miałam się schować? Kto chodził po naszym domu? Cicho westchnęłam, kiedy tym razem już usłyszałam otwierające się drzwi mojego pokoju. Zamarłam, kiedy usłyszałam szorstki i niski głos jakiegoś mężczyzny, nawołujący moje imię.
- Niall, boję się, tak bardzo się boję - wyszeptałam do telefonu, przymykając oczy, gdy nie wiadomo nawet dlaczego.. mój telefon się wyłączył. A co najgorsze, nie chciał już się włączyć. W tej chwili byłam już w kropce, kompletnie zdana tylko na siebie.
****************************************************
Jeśli chcecie to możecie nabić mnie na pal za to jak bardzo, krótki jest ten rozdział. Ale no cóż, gdybym nie skończyła go w tym momencie, wyszedłby naprawdę za długi (zapewniam Was, że potrafię pisać długie rozdziały lol). Co prawda zaczynał się nieco nudno, ale wynagrodziłam go wam końcówką. Ogółem to dopiero teraz jest i czekaliście wcale nie krótko, ale przez ostatni tydzień, nawet ponad, nie miałam czasu na pisanie i tak wyszło, że.. byłam zmuszona go napisać dziś w.. piętnaście minut. Dlatego jeśli są jakieś błędy to przepraszam, ale nie chciałam zwlekać ponownie. Mam nadzieję, że się podobało. x